We wtorek wcześniej kończąc pracę stwierdziłem, że pasowałoby gdzieś się ruszyć. Myślałem o nartach zjazdowych w maser Ski , ale syn nie chciał jechać, żona również. Postanowiłem , że zrobię coś dla siebie: przetestuję elektryka po górach. Pojechałem przez Nowy Wiśnicz, Żegocinę oszczędzając akumulatory - tam gdzie było płasko lub lekko pod górkę , jechałem bez wspomagania a gdy na wspomaganiu to tylko na trybie eco, który mi w zupełności wystarcza na razie. Wyjechałem późno bo około 16.20. Szybko więc zaczęło robić się ciemno. W Żegocinie było już całkiem ciemno i tu pomyślałem sobie a może by już wracać. Jednak byłby to za krótki dystans. Najważniejsze to wytrzymać psychicznie. Przemogłem sie i pojechałem dalej. Gdy dojechałem do limanowej to na rynku pamiątkowa fotka , zjadłem hamburgera z Żabki i z powrotem do domu. Droga powrotna była bardziej z górki więc i szybsza. Oszczędzając akumulatory teraz mogłem trochę dłużej z nich korzystać. Mój rower ma mocowanie na dwa akumulatory i przełącznik z jednego na drugi. Słabszego akumulatora używałem na płaskim a mocniejszego, niedawno zregenerowanego pod górki. Nie znam sie na prądzie , ale miałem wrażenie, że gdy co jakiś czas każdy z nich miał chwilę wytchnienia to jakby po kolejnym włączeniu miał o jedną kreskę więcej wskazania lub w najgorszym wypadku nie spadał. Jednak nie da się temu zaufać w 100%. To niej jest tak jak w silniku spalinowym, że mamy tyle i tyle paliwa i wiem , że przejadę tyle i tyle km. W elektrykach , przynajmniej moim tak to nie działa. Wystarczy , że mniej pedałuję i już zużycie prądu większe.
Co mi się podoba to prostota włączenia silnika elektrycznego oraz wyłączenie wspomagania. Tworząc taką hybrydę myślę , że koło 100km spokojnie można przejechać. 200km po górach np. do Krościenka , przypuszczam byłby problem. Chyba, że u kogoś by się zostawiło rower, a na czas wycieczek pieszych po górach akumulatory by się ładowały. Jadąc do Krościenka przez Limanową jest trochę tych górek i dwie duże przełęcze: Widoma i Ostra, które by mogły załatwić akumulatory.
Jak będzie cieplej to będę musiał spróbować. Co do jazdy bez wspomagania, to po płaskim czuć minimalny opór - głównie ciężaru roweru, pod górę ciężko a z góry na 8 biegu to idzie jak ta lalaa
Kiedyś trzeba będzie pojechac jeszcze gdzies i może po bardziej płaskim terenie. Wrzucam link do albumu ze zdjęciami
https://photos.app.goo.gl/pUnkx6aQZym78AvM6
Rowerem elektrycznym z Bochni do Limanowej i z powrotem 02.03.2021r.
Re: Rowerem elektrycznym z Bochni do Limanowej i z powrotem 02.03.2021r.
Jestem pod wrażeniem, bardzo mi się to podoba.
Malujesz słowem wyśmienicie.
To prawda akumulatory odpoczywają jak się im da nieco wytchnienia, co nie oznacza samoładowania
Dzięki za relację.
Malujesz słowem wyśmienicie.
To prawda akumulatory odpoczywają jak się im da nieco wytchnienia, co nie oznacza samoładowania
Dzięki za relację.
- Ra$
- Posty: 916
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:30
- Lokalizacja: Kraków
- moja flota: Canoe, żagle i inne pływadła
- Dziękował(a):: 430 razy
- Podziekowano: 169 razy
Re: Rowerem elektrycznym z Bochni do Limanowej i z powrotem 02.03.2021r.
Ja w Limanowej byłem w weekend A jak mówi Rawa, fakt że "odpoczywają", ja to także widzę po elektronarzędziach typu wkrętarki. Choć po zamianie na ogniwa litowo jonowe, ten efekt jest nieco mniejszy.
Re: Rowerem elektrycznym z Bochni do Limanowej i z powrotem 02.03.2021r.
Powiem Wam, że taki rower elektryczny fajnie zdaje egzamin w mieście, gdzie dziennie przejeżdża się 20-25km. Wtedy spokojnie 1 akumulator starcza. Chcący jechać gdzieś dalej to trzeba mieć nie dwa a trzy lub 4 akumulatory, a to kosztuje. Mnie najbardziej osłabia w elektromobilnosci, że nie da się do końca przewidzieć zasięgu. W silnikach spalinowych mogę obliczyć ile przejadę na 1 tankowaniu, nawet jeżdżąc po górkach. Niech samochód spali np o 2l więcej na 100km i łatwo orientacyjnie to obliczyć, a w elektrykach niech samochód ma zasięg np. 300km to po górach może 150km bedzie, czyli np. do Zakopanego i że 30km zostanie aby w drodze powrotnej do Nowego Targu dojechać.
Jeśli chodzi o rower elektryczny to myślę, że i tak więcej nim przejechałem niż jakbym miał na normalnym rowerze jechać
Jeśli chodzi o rower elektryczny to myślę, że i tak więcej nim przejechałem niż jakbym miał na normalnym rowerze jechać
Re: Rowerem elektrycznym z Bochni do Limanowej i z powrotem 02.03.2021r.
Za 2-3 sezony , maksymalnie 5 nie będzie trzeba już raczej pisać o wysokich cenach akumulatorów, ceny spadną wielokrotnie tak myślę.
Dzisiaj płacimy za markę, konkretny model o świeżość tematu.
Pamiętam jak w fazie raczkowania fotografii cyfrowej, makabrycznie drogo kosztowały power banki do aparatów , montowane w komorze akumulatora aparatu i oczywiście poza nim. Zastanawiałem się poważnie nad uruchomieniem "produkcji", coś co kosztowało 1000 zeta i więcej było kawałkiem plastiku i niklowanej blachy, nie widzę już w ofertach takich towarów i wcale nie dlatego że nastąpiła normalizacja zasilania tych urządzeń.
Firma Sony, Samsung czy inny Panasonic mają w swoich wyrobach po 100 różnych typów akumulatorów , to nie dorzeczne i nie chodzi o to że tyle potrzeba.
Dzisiaj płacimy za markę, konkretny model o świeżość tematu.
Pamiętam jak w fazie raczkowania fotografii cyfrowej, makabrycznie drogo kosztowały power banki do aparatów , montowane w komorze akumulatora aparatu i oczywiście poza nim. Zastanawiałem się poważnie nad uruchomieniem "produkcji", coś co kosztowało 1000 zeta i więcej było kawałkiem plastiku i niklowanej blachy, nie widzę już w ofertach takich towarów i wcale nie dlatego że nastąpiła normalizacja zasilania tych urządzeń.
Firma Sony, Samsung czy inny Panasonic mają w swoich wyrobach po 100 różnych typów akumulatorów , to nie dorzeczne i nie chodzi o to że tyle potrzeba.
- Ra$
- Posty: 916
- Rejestracja: 17 gru 2020, 15:30
- Lokalizacja: Kraków
- moja flota: Canoe, żagle i inne pływadła
- Dziękował(a):: 430 razy
- Podziekowano: 169 razy
Re: Rowerem elektrycznym z Bochni do Limanowej i z powrotem 02.03.2021r.
Akumulatory tak bardzo nie stanieją bo cały czas zwieksza się na nie popyt. Nie jest to też jakaś nowinka. Natomiast technologia się rozwija i może trochę to pomoże (będą coraz lepsze i trwalsze). Osobiście zreanimowałem moje narzedzia, wymieniając stare ogniwa niklowo kadmowe na litowo jonowe. Można kupić tzw z demontażu w dobrych cenach, a ich jakość w sensie własności elektrycznych jest lepsza niż nowych oryginalnych (kadmowych). I na oko sa 2 razy lzejsze.